Na pierwszą naszą wspólną Gwiazdkę kupiłem Miśkowi „Sklepy cynamonowe” Bruno Schulza. W takim eleganckim, skórzanym wydaniu. Kocham to arcydzieło i pomyślałem, że może uda mi się zarazić go moim uwielbieniem do tej książki.
– Ty jesteś moim cynamonkiem – wyszeptał i zaczęliśmy się kochać, zapominając o całym świecie.
Cóż, nie takiej odpowiedzi się spodziewałem. Ale nie miałem nic przeciwko.
Potem dałem mu „Malowanego ptaka”. Odparł, że jego ulubionym jest ten mój, co mieszka w moich bokserkach.
Gdy po paru miesiącach znalazłem obie książki na półce – zakurzone – doszedłem do wniosku, że Oskar jednak czytać nie lubi…
***
Gdzieś przez ponurą głębię mojego dziwnego otumanienia przebijała się jakaś niejasna, senna rozmowa…
– Rzuciłem to na dobre – mówił w oddali jakby znajomy głos. – Przyrzekam. Chcę odbudować to, co było między nami.
– Nie mogę na ciebie patrzeć. Nie po tym, co robiłeś. A poza tym teraz mam kogoś.
– Sam mówiłeś, że nie jesteś pewien, jak to się teraz potoczy…
Ocknąłem się, wydając z siebie bliżej nieokreślony dźwięk.
Oskar usiadł obok mnie i położył swoją potężną dłoń na moim udzie.
Odchrząknąłem parę razy.
– Kochanie. Dobrze, że jesteś – powiedziałem. – Miałem straszny sen. Śniło mi się, że mnie zdradzasz z Dawidem. I że do sypialni wchodzi Twój klon. Drugi Oskar. Wyobrażasz sobie?
– No właśnie… Chciałbym Ci kogoś przedstawić… – pokazał w kierunku drzwi, w których pojawił się potężny facet, który wyglądał… identycznie jak Oskar. – To mój brat. Oliwier.
Zerwałem się i wbiłem się w kont łóżka, ściągając ze sobą koc i otulając się nim jakby nagle zapanował w pomieszczeniu ogromny chłód. Patrzyłem raz na jednego, raz na drugiego.
Byli identyczni!
– Dlaczego nigdy nic mi o nim nie wspomniałeś? – zapytałem ze sporą dawką gorzkiej pretensji w tonie.
– To długa historia – zaczął mówić Oliwier. Miał taki sam głos jak Oskar, co napawało mnie przerażeniem. – Pokłóciliśmy się i nie mieliśmy ze sobą kontaktu. Ale teraz chcielibyśmy…
– Ty byś chciał… – przerwał mu Oskar.
Zrobiło się dziwnie. W powietrzu zawisło niewypowiedziane napięcie.
A do mnie wciąż nie docierało nic. Siedziałem tam zszokowany i bezczynny, jakby nagle zawiesił mi się system operacyjny.
– Rozumiem, że to Ciebie – wskazałem na Oliwiera – nakryłem z Dawidem, tak?
Przytaknął.
Zrobiło mi się głupio i nieswojo.
Z jednej strony sądziłem, że moja reakcja była uzasadniona. Z drugiej – było mi wstyd za to, że tak mnie poniosło. Zapewne sypialnia po mojej wizycie długo będzie jeszcze przypominać obszar wojennych rozruchów.
Poprosiłem Oskara o rozmowę w cztery oczy. Wyszliśmy do kuchni i usiedliśmy przy stole.
– Oskar, nie wiem, od czego zacząć… - chciałem położyć mu rękę na ramieniu, ale on ją odepchnął.
– Przez tydzień odchodziłem od zmysłów! – uniósł się. – Co się z tobą działo?
– Widziałem cię z Dawidem jak się całowaliście – odparłem.
Zapadła niezręczna cisza. Westchnął głęboko.
– Tak, całowałem się z nim, to prawda. Ale do niczego nie doszło. Chciałeś ukarać mnie za to, co sobie wyobraziłeś, tak? – popatrzył na mnie, zmrużył oczy i westchnął. – Udało ci się.
Nie zdążyłem nic więcej powiedzieć.
Ale nawet nie wiedziałem, czy cokolwiek chciałem więcej powiedzieć. O pornolu i tak dalej. Byłem w zbyt dużym szoku.
A on wyszedł bez słowa, trzaskając za sobą drzwiami.
***
I po tym nastały dni smutne, puste i szare.
Jesień do nas zawitała. Pozbawionymi liści, poskręcanymi konarami drzew – do spółki z lodowatym deszczem – pukała w wietrzne, szare poranki do naszych okien.
Oliwier mieszkał u nas – za zgodą Oskara – w małym pokoju na końcu korytarza. Ale często go nie było, a do domu wracał późno.
Kręcił coś z Dawidem, czasem słychać było, jak się ruchali.
Poza tym nie rozmawiał za bardzo z nikim. Z Oskarem także. Dziwiło mnie to, że mieli tak słaby kontakt. Nie bardzo wiedziałem, o co chodzi.
Oskar nie odzywał się do mnie.
Spał w garażu i unikał kontaktu ze mną. Mijaliśmy się w drzwiach obojętnie, zbywał moje próby złapania jakiegokolwiek kontaktu.
Miał więcej pracy, niż zwykle. Tłumaczył, że pogoda się pogorszyła i jest więcej stłuczek na mieście. Wszyscy przychodzą do niego.
Oddalaliśmy się od siebie.
Przerażało mnie to z dnia na dzień coraz bardziej.
Początkowo łudziłem się, że mu przejdzie samo. Że może potrzebuje czasu. Ale jego uraz zdawał się być większy i poważniejszy, niż mogłem przypuszczać.
Zacząłem się nawet zastanawiać, czy nie dowiedział się o moim tygodniu rozpusty – z powodu którego każdego dnia trawiło mnie głębokie poczucie winy.
***
Zdecydowałem się więc na ponowną wizytę u Roberta. Potrzebowałem porady. I to dobrej porady.
Och, wiedziałem, że mogę na niego liczyć!
Przyjemne ciepło, zapach rzadkich olejków oraz mistycznych kadzideł i tajemnicza, rytualna muzyka w tle stworzyły razem zadziwiający spektakl wrażeń we wnętrzu jego gabinetu.
W tej atmosferze zaufania każdy czuje się tak swobodnie, że może rozebrać się do naga i położyć.
Gdy tylko to uczyniłem, on ruchem męskim i stanowczym chwycił moją lewą stopę i kontynuował masaż – dokładnie od tego momentu, w którym skończył ostatnio.
To zadziwiające, że tak szybko znów wzmogła się we mnie ta nietypowa, elektryczna przyjemność, która zaczęła rozlewać się najpierw po mojej nodze, a potem już po całym ciele.
Jej epicentrum znajdowało się głęboko w mojej miednicy.
I emanowało po całym organizmie fascynującą, ciepłą fluktuacją energii.
– Nie ma łatwej odpowiedzi – odparł na moje opowiadanie Robert – jak naprawić związek, który się sypie. Ale wiem jedno. Że raczej trzeba pytać nie swojego umysłu, ale serca.
– Robert, dzięki, ale wiesz, to porada dobra dla kącika miłosnego w Bravo Girl – powiedziałem mu szczerze. – A ja potrzebuję konkretnego planu działania. Czuję, że on może mnie zostawić. I że to może stać się już niebawem.
– Spytaj siebie, jak postąpiłaby miłość. I czego tak naprawdę chcą od życia geje. Co jest dla nich… dla was najlepszym prezentem pod słońcem. Prezentem, którym mógłbyś wyrazić swoją skruchę i naprawić swoje winy.
Zacząłem się zastanawiać i odlatywać myślami.
Nieskrępowana przyjemność napinała moje ciało od środka, gdy nagle poczułem, że zmienia się ona w przyjemną, seksualną ekstazę, która próbuje się ze mnie wydostać.
– Co ty robisz? – zapytałem go.
– Wiedziałeś, że ośrodek w mózgu faceta, który odpowiada za wrażenia płynące ze stóp, leży bardzo blisko ośrodka przyjemności seksualnej?
– Właśnie chyba to poczułem – powiedziałem.
– Przez to trudniej mieć orgazm, gdy ci zimno w nogi – wyjaśnił. – Męskie stopy kryją wiele tajemnic. Wystarczy, że wiesz, jak je masować…
Chwycił obie teraz obie i zaczął masować je jednocześnie.
Pogrążył się jakby w słodkim letargu, a jego masaż podwoił swoją ożywczą siłę. Muzyka wzmogła się i pogłośniła. Myślałem, że zwariuję od nadmiaru przyjemności, która wartkim strumieniem przepływała przeze mnie jak górski potok.
Błogie wrażenia nasilały się i już wiedziałem, do czego one zmierzają.
Zacząłem tryskać… a fale dzikiej przyjemności objęły mnie ciepło i przytulnie. Poczułem wielkie spełnienie i nieopisaną rozkosz.
Robert uśmiechnął się, gdy zobaczył mnie ogarniętego tym cudownym, długim orgazmem. Po minie poznałem, że był zadowolony, iż jego praca nie idzie na marne.
Dobrze wiedział, gdzie naciskać męskie ciało, by wydobyć z niego najczystszą przyjemność.
– Wiesz, czemu do mnie naprawdę przyszedłeś, prawda? – zapytał. – Bo geje lgną do źródeł męskiej rozkoszy jak ćmy do żarówki. Tego właśnie całe życie poszukujecie. Tego pragniecie w swoich snach. Orgazmów. Silnych, długich, wielokrotnych. I tego samczego budowania siebie wciąż nowymi podbojami. To wasza natura. Nie zmienicie jej.
I już wiedziałem, co mam robić. Wiedziałem, jak postąpiłaby miłość. I jaki prezent będzie najlepszy, by pogodzić mnie i Oskara.
Zadziwiające, że rozwiązanie stało przed moimi oczami cały czas…
Autor Fiutomer. Wszelkie prawa zastrzeżone. Nieautoryzowane rozpowszechnianie fragmentów lub całości niniejszego utworu w jakiejkolwiek postaci jest zabronione. Wykonywanie kopii i publikacja tego utworu na jakimkolwiek serwisie internetowym czy innej publikacji bez wiedzy i zgody autora jest naruszeniem praw autorskich i spotka się z reakcją autora. Autor nie ponosi odpowiedzialności za konsekwencje przeczytania niniejszego utworu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Ty też podziel się opinią na temat opowiadania!