Miejski basen po godzinach, nagość przystojnych kolegów i ten ciepły zapach chloru, który wyzwala najbardziej dzikie fantazje i zakazane skojarzenia...
Uwielbiam basen miejski w piątki, tuż przed zamknięciem. Tę pustkę rezonującą między kaflami, szum ciepłej wody i ten charakterystyczny zapach chloru, który od zawsze kojarzył mi się z nagimi, seksownymi pływakami.
Najczęściej wtedy zostaję tylko ja i ten super przystojny, rudy ratownik - tęgo zbudowany, wysportowany, o bystrym spojrzeniu i owłosionej klacie i nogach. Zawsze lekko jakby uśmiechnięty - a może to tylko jego wąsy i broda formowały się w imitację uśmiechu.
Siedział tam wtedy na swoim plastikowym krzesełku - z wypiętą klatą i wyciągniętymi umięśnionymi nogami. Miał na sobie tylko pomarańczowe spodenki, a na nogach te seksowne, czerwone japonki.
Minąłem go w drodze do szatni. Nasze spojrzenia spotkały się - poczułem elektryczność i wiedziałem, że coś w końcu musi nas połączyć...
Najczęściej wtedy zostaję tylko ja i ten super przystojny, rudy ratownik - tęgo zbudowany, wysportowany, o bystrym spojrzeniu i owłosionej klacie i nogach. Zawsze lekko jakby uśmiechnięty - a może to tylko jego wąsy i broda formowały się w imitację uśmiechu.
Siedział tam wtedy na swoim plastikowym krzesełku - z wypiętą klatą i wyciągniętymi umięśnionymi nogami. Miał na sobie tylko pomarańczowe spodenki, a na nogach te seksowne, czerwone japonki.
Minąłem go w drodze do szatni. Nasze spojrzenia spotkały się - poczułem elektryczność i wiedziałem, że coś w końcu musi nas połączyć...
Udałem się pod prysznice. I gdy już miałem odkręcać kurek - usłyszałem, jak ktoś wchodzi do szatni.
- O tej porze? - pomyślałem. - Przecież basen zaraz zamykają...
Wyjrzałem ostrożnie, by sprawdzić, kto to.
Moim oczom ukazała się para nieprzeciętnie urodziwych facetów - blondyn i brunet. Nigdy ich wcześniej tu nie widziałem.
Moim oczom ukazała się para nieprzeciętnie urodziwych facetów - blondyn i brunet. Nigdy ich wcześniej tu nie widziałem.
Pospiesznie umknąłem do ubikacji, by się przed nimi skryć i zobaczyć, co zamierzają tutaj zrobić. Uchyliwszy drzwi toalety, zauważyłem coś bardzo zaskakującego - obaj rozebrali się całkowicie do naga.
Dopiero wtedy mogłem im się przyjrzeć na spokojnie.
Dopiero wtedy mogłem im się przyjrzeć na spokojnie.
W pełnej nagości ujawniły się ich fantastyczne, cielesne detale, kształty i walory. Jak piękne to były samce, mogłem uświadomić sobie właśnie wtedy - aż serce zaczęło mi walić szybciej.
Obaj jakby malowani byli moimi fantazjami erotycznymi.
Przymknąłem delikatnie drzwi, by mnie nie usłyszeli, i oparłem się z oniemienia o ścianę.
Usłyszałem plaskanie ich bosych stóp o mokrą posadzkę szatni. Drzwi trzasnęły. Wyszli na basen. Po chwili dobiegł plusk wody i śmiechy.
Przymknąłem delikatnie drzwi, by mnie nie usłyszeli, i oparłem się z oniemienia o ścianę.
Usłyszałem plaskanie ich bosych stóp o mokrą posadzkę szatni. Drzwi trzasnęły. Wyszli na basen. Po chwili dobiegł plusk wody i śmiechy.
Nieśmiało podszedłem do wyjścia i zacząłem ich podglądać zza rogu.
Siedzieli tam we trójkę - oni i rudy ratownik - na brzegu basenu całkowicie nago, z penisami postawionymi na baczność.
Czerpali rozkosz i dumę ze swoich końskich erekcji - pełnych, grubych i soczystych.
Oddawali się tam bezwstydnemu macaniu i kaskadom mięsistych pocałunków. Jednak ich dłonie i usta skrupulatnie omijały prężące się, potężne pały. Jakby zawarli umowę - że mają tutaj dla siebie tyle czasu, że rozkładają tę męską rozkosz na raty, dawkując ją sobie i cieszą się nią aż do głębi jaj.
Tak też czynili. Napinali swoje ciała, rozciągali z jękiem swoje klaty i nogi, aż ze szczytów ich prąci ulewały się kolejne strugi przeźroczystego prejakulatu, które strumieniami ściekały im po lśniących, napiętych jajach.
Podziwiałem w ciszy ich cierpliwość w kumulowaniu tej rozkoszy w sobie - tę sztukę lawirowania na pograniczu orgazmu; tkwienia tam gdzieś na tym progu bezdennej, nieodwracalnej rozkoszy.
Podziwiali swoje kutasy. Czcili swój homoseksualizm w piękny, nabożny sposób - z pietyzmem i oddaniem.
Z perwersyjną premedytacją czynili to powoli, by nacieszyć się swoją atrakcyjną, obnażoną, dorodną anatomią.
A pomyśleć, że wystarczyłby jeden nieostrożny dotyk, potarcie kutasa o kutasa, by uruchomić reakcję łańcuchową - kaskadę fenomenalnych wytrysków, którymi zaczęliby z jękiem pokrywać siebie nawzajem samorzutnie i bez opanowania.
Było to ponad moim wyobrażeniem - znajdować się w tak zacnym towarzystwie urodziwych, nagich i gotowych do rżnięcia samców i nie trysnąć od razu, momentalnie przy pierwszym, najmniejszym bodźcu. Już tu, podziwiając ich zza winkla, ledwo utrzymywałem swoje nasienie w sobie. Tam strzeliłbym im w twarz po jednej sekundzie tych widoków, dotknięć i pocałunków.
To ich nietryskanie uświadomiło mi ich szokujące obycie z doskonałymi ciałami męskimi.
Dla takich mężczyzn wzajemny widok ich seksualnej gotowości nie był już zapewne niczym nowym. Byli w stanie wytrzymać ekstremalne podniecenie, którym ich kutasy były rozkosznie rozsadzane. Pęczniały one, uwypuklały żyły i rytmicznie spinały się - swym tańcem ukazując, jak niewiele im już brakuje do nieskrępowanych ejakulacji.
Dla takich mężczyzn wzajemny widok ich seksualnej gotowości nie był już zapewne niczym nowym. Byli w stanie wytrzymać ekstremalne podniecenie, którym ich kutasy były rozkosznie rozsadzane. Pęczniały one, uwypuklały żyły i rytmicznie spinały się - swym tańcem ukazując, jak niewiele im już brakuje do nieskrępowanych ejakulacji.
Ale one wciąż nie następowały.
Wciąż ich kutasy pięły się tam tylko na pokaz - jakby były zakazanymi relikwiami, których dotyk zburzy jakąś erotyczną równowagę sił. Ten ich grupowy seks gejowski toczył się tam powoli i leniwie. Każdy mój plemnik zapragnął być tam razem z nimi choć na chwilę, na sekundę - by zdążyć wystrzelić.
Schowałem się za róg, zamknąłem oczy i zacisnąłem zęby oraz pięści, próbując powstrzymać zdziczałe podniecenie, które szarpało moim kutasem. Myślałem, że jeszcze chwila, jak rozerwie moje kąpielówki, wyrwie się i zacznie strzelać sam, bez pytania i kontroli.
Ich homoseksualne cmoknięcia, mlaśnięcia i stęknięcia, które rezonowały w całej hali basenu, nie ułatwiały mi odzyskania kontroli. Ale udało się. Pulsacje nieco opadły, dzięki czemu mogłem wrócić do oglądania.
Jednak gdy wyjrzałem znów - z przerażeniem spostrzegłem, że ich nie było. Omiotłem wzrokiem cały basen - ani śladu. Gdy odwróciłem się w stronę szatni, zorientowałem się, że stoją obok mnie.
Piękni, nadzy, silni. Z imponującymi wzwodami.
Piękni, nadzy, silni. Z imponującymi wzwodami.
I patrzą na mnie w ciszy. Jakby chcieli mnie zatłuc tymi swoimi kolosalnymi maczugami.
- Mamy jedno kurwa pytanie - zaczął brunet. - Czy...
Umarłem w środku.
- ... masz dużego?
Blondyn ściągnął mi kąpielówki, a mój fiut po prostu strzelił o udo - tak był nabrzmiały i ciężki od zboczonej ekscytacji.
Wzięli mnie za rękę i usiedliśmy na skraju basenu, zanurzając stopy w wodzie. Tam rozkwitłem w pełni.
Zaczęli mnie całować po szyi i karku - namiętnie, z wyczuciem, powoli. Dziwiłem się swojemu opanowaniu - być może ta nowa, homoerotyczna rzeczywistość, w której się nagle znalazłem, nie docierała do mnie jeszcze w pełni - bo nie tryskałem, nie doznawałem jeszcze szokujących, głębokich orgazmów. Po prostu czerpałem rozkosz z tego, co mi robią.
Dotarli do mojej klaty.
Rudy zaś obejmował mnie od tyłu, siedząc za mną w rozkroku. Czułem jego ciepło i rudą, mokrą sierść na nogach i klacie. A także tego monumentalnego kutasiora, którym smyrał mnie po plecach.
Blondyn i brunet ssali moje suty. Nabrzmiały one i błyszczały ich śliną, która strugami lała mi się po brzuchu. Moimi mięśniami targnęły przyjemne skurcze.
I cieszyłem się.
Że nie zbłaźniłem się pospiesznym wystrzałem - gdyż mogliby mnie postrzegać jako niedoświadczonego gnojka, który spuszcza się na widok pierwszego lepszego gołego faceta. Udawało się utrzymywać iluzję, że niby to dla mnie chleb powszedni.
A potem zsunęli się niżej, do pasa.
Całowali i lizali moje pachwiny, potem jądra - którymi bawili się za pomocą ust i języków. I wznosili wzrok, podziwiając moją pałę jak wysoką wieżę. A potem zanurkowali głowami między moje uda, jeżąc moje włosy na ciele homoseksualną elektryką kolejnych pocałunków.
Całowali i lizali moje pachwiny, potem jądra - którymi bawili się za pomocą ust i języków. I wznosili wzrok, podziwiając moją pałę jak wysoką wieżę. A potem zanurkowali głowami między moje uda, jeżąc moje włosy na ciele homoseksualną elektryką kolejnych pocałunków.
Chciałem odruchowo chwycić swojego błagającego mnie o dotyk kutasa, ale rudy zatrzymał moją rękę.
- Za szybko - szepnął. - Wiemy, że jesteśmy dla siebie zbyt podniecający, żeby nie zacząć strzelać od razu. Więc mamy układ. Nie dotykamy kutasów aż do momentu, w którym wspólnie uznamy, że chcemy finału.
Przyznałem mu rację i rozluźniłem mięśnie.
Wtedy jednak oni dali mi znak, że oczekują wzajemności. Rozłożyli się wokół mnie, oczekując, że i ja zajmę się teraz nimi.
Blondynek drżał jak galareta, gdy całowałem jego grecką klatę. Byłem jak pies, który je z miski pyszne mięso. Dołączył do mnie brunet - który zajął się jego jądrami.
Wtedy poczułem, jak rudy obcałowuje moją wypiętą pupę, a następnie nurkuje śliskim, ciepłym jęzorem między moje poślady, tocząc koła i ósemki wokół mojego rozpalonego odbytu. Widać biedak nie wytrzymał widoku mojej nagiej, pośladkowej ponętności i postanowił ją zerżnąć językiem. Rozluźniłem więc z ulgą zwieracze, by pokazać mu swoją otwartość i pozwolić mu wejść głębiej.
Skorzystał z okazji.
Mlaskał i cmokał mnie od środka jak najdroższy skarb. Pieścił mnie analnie do obłędu. Wtedy też blondyn - widząc moje uniesienia na twarzy - zaczął mnie całować w usta. Brunet wciąż pilnował, by jego jaja miały zapewniony maksymalny stopień stymulacji.
Po jakimś czasie brunet jednak porzucił gonady kolegi, by dobrać się do moich ust i wsadzić jednocześnie swoje jaja w usta blondyna. Ja tymczasem wyczułem posmak jąder kolegi na ustach bruneta.
Rudy odessał się od mojego tyłka i poszedł w namiętną ślinę z blondynem - rywalizując o miejsce w jego ustach z jądrami bruneta.
Ich krótka oralna przepychanka skończyła się na tym, że obaj ssali jego jaja.
Brunet jednak szybko wyrwał swoje jaja z ich uścisku - dzięki czemu w końcu mogli zacząć się całować - po czym rozkraczył się obok mnie, chwycił moją stopę i zaczął się nią masować po jajach, potem po klacie, a następnie zaczął ją lizać i ssać dużego palucha.
Początkowo byłem zaskoczony, ale potem odkryłem w tym nową frajdę - rozkosz zaczęła do mnie płynąć nowym strumieniem, co wypełniało mnie podnieceniem w nowy sposób. Oto wielki samiec, potężnie umięśniony, leżał u moich stóp i ssał je, całował.
Było w tym coś władczego.
Potem i ja postanowiłem rozsmakować się w analnym bufecie - tym bardziej, że przecież było z czego wybierać. Rozchyliłem poślady blondyna i zanurkowałem. Jego odbytnica obkurczyła się, ale potem szybko rozluźniła pod wpływem ciepłoty mojej śliny. Nie ukrywał rozkoszy, jaką mu to sprawiało. Za chwilę dołączył do mnie drugi język - rudy najwyraźniej nie nasycił się moją pupą.
W tym czasie brunet ssał suty blondyna - raz jeden, raz drugi.
Pupa rudego także smakowała wybornie, ale to pośladki bruneta podbiły moje serce - swoją kształtnością, jędrnością i aksamitem. Nurkować między nimi było prawdziwym, przyjemnym do nieopamiętania zaszczytem.
Wymieniliśmy się już chyba wszystkimi płynami fizjologicznymi - ale jeszcze nie tym najważniejszym. Nasze ciała plątały się, macały, lizały - ale w tym wszystkim zapomnieliśmy wręcz o naszych kutasach. Uczyliśmy się wzajemnie czerpać i dawać sobie rozkosz wszelkimi innymi sposobami - ale nie tym oczywistym.
Ładowaliśmy się wzajemnie swoimi energiami - tak potężnie i skutecznie, że aż zdawało się, że miedzy naszymi klatami, pośladami, udami przeskakują łuki elektryczne oraz iskry. Był to orgiastyczny taniec homoerotyczny - otwarty, bezmyślny, instynktowny. Jakby dogadywaliśmy się telepatycznie - każdy z nas wiedział, co ma robić - którą część ciała kolegi ssać, którą lizać, a którą całować, gryźć lub masować.
Nie jestem pewien, ile czasu spędziłem w tym raju, ale coraz szybsze i płytsze oddechy, krople potu perlące się na naszych mięśniach i przede wszystkim prężące się do granic możliwości kutasy oznajmiały już, że więcej podniecenia nie da się w nas upchnąć. Że dotarliśmy do kresu i za moment orgazmy spadną na nas lawiną białych wystrzałów - bez ostrzeżenia.
Nasze porozumiewawcze spojrzenia spotkały się - na nowo dostrzegliśmy swoje twarze.
Pokazali mi, że mam się położyć na plecach. Otoczyli moją głowę na klęczkach tak, że ich obszerne kutasy - kutasy spocone, pokryte sieciami tętniących żył, dyszące, nadwyrężone już ogromem mocy, które w sobie więziły - znalazły się tuż nad moją twarzą. Kutas rudego zaglądał do mnie od góry, a blondyna i bruneta od boków.
Pokazali mi, że mam się położyć na plecach. Otoczyli moją głowę na klęczkach tak, że ich obszerne kutasy - kutasy spocone, pokryte sieciami tętniących żył, dyszące, nadwyrężone już ogromem mocy, które w sobie więziły - znalazły się tuż nad moją twarzą. Kutas rudego zaglądał do mnie od góry, a blondyna i bruneta od boków.
Przysłaniały mi widok, jak całowali się nade mną we trójkę - w usta. Ich ślina kapała, mlaskali i cmokali. I macali się nadal intensywnie. Drżeli. Byli czerwoni i spoceni.
Nagle przestali i spojrzeli na mnie.
- Dmuchnij - powiedział rudy.
Ułożyłem więc powoli usta w rulon i delikatnie dmuchnąłem na ich krwiste, drżące, opętane kutasy.
Zaczęli jęczeć wniebogłosy.
Ich mięśnie zaczęły się spinać, a oni sami - wić jak węże. I jeb - jeden za drugim - zaczęli odpalać białe salwy. Kutasy te dorodne zaczęły się wzajemnie pokrywać srebrnymi serpentynami, wzburzonymi kometami, strzyknięciami białych korali. A wszystko to potem ociekało na mnie - na moją twarz i usta.
Zeszła na mnie gorąca lawina nasienia pierwszej jakości - bogatej, odżywczej, smacznej. Zlizywałem ją pospiesznie, kierując ich kutasy tak, by strzelały w moich rozwartych ust i wypełniały je jak pączka nadzieniem.
Polerowałem ich głowice błyszczące tak, że aż ich rozkosz ocierała się o kujący ból w jajach - tak wiele spermy chciało opuścić ich gruczoły w jednej chwili.
Pocierałem te kutasy o siebie wzajemnie, by dostarczyć im nowych, głębszych wrażeń. Po ich twarzach było widać, że się udało.
Pocierałem te kutasy o siebie wzajemnie, by dostarczyć im nowych, głębszych wrażeń. Po ich twarzach było widać, że się udało.
Nie umiem opisać podniecenia, którego wtedy doznawałem.
Nigdy nie byłem tak dobrze karmiony.
Wtedy oni - gdy już ich ekstazy zaczęły łagodnieć - pochylili się nad moim kroczem i zaczęli ssać moją pałę we trójkę. Strzelałem nią już wtedy jak pojebany - a oni wyrywali ją sobie nawzajem, żeby każdy zdążył się nakarmić.
W pewnym momencie rudy - który już łyknął zdrową dawkę mojego wytrysku - wyciągnął sobie z ust mojego fiuta i kierował go raz w stronę bruneta, raz w stronę blondyna - śmiejąc się z tego, że każde kolejne siknięcie nasienia pokrywa ich twarze. A oni próbowali łapać je ustami i na języki - choć waliły wszędzie dookoła, przyjmując nieoczywiste trajektorie lotu.
Wtedy też blondyn wyrwał mu moją pałę, upił trochę jak napoju z kartonika, po czym na siłę wepchnął ją brunetowi do ust - także śmiejąc się ze swojego dowcipu. Jego usta także wypełniłem po brzegi - aż mu się ulało. Przełykał jednak dzielnie swoją porcję.
I tak przez moment się bawili moim kutasem w swoim radosnym kółeczku - kierując na siebie nawzajem strumień spermy, a to popijając trochę, a to celując mój spust gdzieś w stronę basenu, żeby zobaczyć, jak daleko doleci.
Widząc jednak, że nie zamierzałem przestać strzelać - połączyli ponownie swoje usta w trójstronnym pocałunku, który zaszczyt miałem intensywnie nawilżać swoim nektarem. Moja sperma lała się strumieniem do basenu, a oni wciąż lizali mojego kutasa aż do czystego szaleństwa.
- Okej, możesz już przestać - zaśmiał się rudy.
Odparłem, że jeszcze moment - że czuję, iż jeszcze mam w sobie trochę. Pili więc nadal, jeden po drugim, aż im się zaczęło nią obijać, aż ocierali usta i wzdychali.
Ten widok poraził mnie swoją hiperseksualnością. Jakby wyjęty ze snów i realistycznie odegrany na moich oczach i ciele - potężniejszy niż najpotężniejsza fantazja homoseksualna. Czułem się stratowany tak mocno, że zapadła dla mnie ciemność.
***
Obudziłem się w szatni. Mój kutas jeszcze pulsował resztkami spermy. Rozejrzałem się. Siedzieli obok, byli jeszcze nago. Ich rozmowy ucichły.
- Obudził się nasz bohater - powiedział brunet.
- Co się..?
- Strzelałeś jeszcze dobrych parę minut. W życiu nie widzieliśmy takiego wytrysku. Zemdlałeś z nadmiaru wrażeń.
Brunet podszedł:
- Bartek - podał mi rękę, a następnie butelkę wody. - Wypij, bo się odwodniłeś na pewno.
- Łukasz - przedstawił się blondyn, widząc mój szukający wzrok.
Spojrzałem na rudego.
- Daniel - przedstawił się.
- Kuba jestem... - uśmiechnąłem się, oni też.
To był początek ciekawej przyjaźni. Takiej basenowej, ciepłej i pachnącej chlorem...
super opowiadanie, z niecierpliwością czekamy na następne!
OdpowiedzUsuńSzczerze znalazłam chyba nową stronę którą będę odwiedzać jak głupia . . . cudowne fantazje masz autorze życzyć tylko ich spełnienia. Ale twoje opowiadania są cudoowne aż zapierają dech.
Usuń~Daria
Autorze jesteś świrem,trochę mi przypominasz mnie,ale ogólnie kozak fantazje. Mam nadzieje,że je zrealizujesz :*
OdpowiedzUsuńChyba pora zacząć chodzić na basen.
OdpowiedzUsuń